Socjologia dla odważnych
Rozmowa z Grzegorzem Gachem, absolwentem socjologii KUL, specjalistą ds. projektów społecznych i badań rynku pracy.
Panie Grzegorzu, skończył Pan w Instytucie Socjologii KUL zarówno studia na poziomie licencjatu, jak i magisterium? U kogo pisał Pan pracę magisterską?
Kiedy rozpoczynałem studia nie było podziału – to były jednolite pięcioletnie studia magisterskie. Rozpoczynałem w roku 1997, a skończyłem studia w 2002. Od tamtego okresu minęło już trochę czasu, ale wiele wspomnień nadal jest żywych. Przede wszystkim pamiętam ludzi – wykładowców i inne osoby.
Jeżeli chodzi o mojego promotora, to był taki moment, kiedy osoba, do której przyszedłem na seminarium magisterskie na czwartym roku, odeszła z uczelni i ostatecznie pisałem pracę na piątym roku u doktora Andrzeja Jurosa. Temat pracy magisterskiej dotyczył rynku usług szkoleniowych w Polsce. To była próba identyfikacji problemów w czasie, kiedy nie byliśmy jeszcze w Unii Europejskiej, więc ten rynek nie był tak rozwinięty jak dziś, ale już istniał.
Socjologia jest dosyć popularnym kierunkiem studiów, który wybierają absolwenci liceów nie wiedzący jeszcze do końca, pod jakim kątem chcieliby się dalej kształcić. Niektórzy z nich nawet odchodzą po jakimś czasie nieusatysfakcjonowani. Jak było w Pana przypadku?
Nie żałuję tego wyboru. Dzisiaj zajmuję się badaniami rynku pracy, między innymi badaniami losów absolwentów. Pracuję w Wojewódzkim Urzędzie Pracy i tam jest oddzielna komórka, która odpowiada za badania i analizy, także losów absolwentów. W tym badaniu jest pytanie dotyczące tego, czy absolwenci, gdyby mogli jeszcze raz wybierać, wybrali by ten sam kierunek. Od trzech lat nam się powtarza, że połowa wybrałaby inaczej, gdyby jeszcze raz miała taką możliwość. To rzeczywiście świadczy o tym, że przynajmniej połowa dość bezrefleksyjnie wybiera kierunek studiów i niechętnie podjęłaby go w przypadku hipotetycznego ponownego wyboru. Ja powtórzyłbym jeszcze raz socjologię. Nie wiem, czy ta specjalizacja, czy ten sam temat pracy magisterskiej, czy to wyglądałoby tak samo, ale powtórzyłbym go właśnie dlatego, że dopiero w czasie studiów chciałem zobaczyć, słysząc wykładowców-praktyków przede wszystkim, w którym kierunku rozwijać się zawodowo i to otrzymałem, tę praktyczną wiedzę i ukierunkowanie.
Sądzę, że socjologia to kierunek dla odważnych, czyli dla tych, którzy są gotowi na to, żeby nie zamykać sobie już na samym początku obszaru wiedzy, tylko gotowi są jeszcze w trakcie studiów to doprecyzować, bo socjologia to ogromna dziedzina, szeroka nauka. Tak naprawdę plusem tego było i cały czas to widzę, że nie czuję, że jestem socjologiem jednej tylko dziedziny: pracy czy edukacji, tylko w zależności od sytuacji mogę sięgnąć do innych wiadomości. Na przykład socjologia rodziny jest obecnie czymś do czego wracam, zwłaszcza, że sam jestem w związku małżeńskim, mam trójkę dzieci, więc czasami pewne rzeczy dopiero odkrywam po latach.
Wracając do wątku kogo i co się pamięta…
Pamiętam to, w co byłem najbardziej zaangażowany i osoby, które były najbardziej aktywne. Wspomnę dwie rzeczy. Pierwsza to Koło Studentów Socjologii – próbowaliśmy i to się rzeczywiście udało. Musiała być grupa osób, która chciała nie tylko zaliczać ćwiczenia i wykłady, lecz spróbować zrobić coś dla innych, zachęcić, zorganizować, np. Dni Społeczne, a właściwie reaktywować je po dłuższym czasie. To nam się właśnie udało, do tego z rozmachem. To były Dni Społeczne dotyczące społeczeństwa wirtualnego, bodajże rok 2000 i raz jeszcze w 2001 r. Podejmowaliśmy także szereg różnych inicjatyw i warsztatów przy Kole Studentów Socjologii. Widzę, że siedziba Koła, nadal jest w pokoju C-303 [śmiech].
Wszystko się zmienia, teraz można wejść tu [Kolegium Jana Pawła II] z Centrum Transferu Wiedzy, którego wcześniej nie było, ale pokój C-303 się nie zmienia i dobrze. Fajnie, że Koło istnieje i rozwija się. Druga rzecz to Samorząd Studentów KUL. To już były starsze lata studiów i można powiedzieć, że działanie szersze, dotyczące całej uczelni. To też była grupa ludzi częściowo z socjologii, której chciało się czegoś więcej. Te wspomnienia są najtrwalsze. Organizacja koncertów, szkoleń, uruchomienie Biura Karier na KUL – w tym, muszę podkreślić, studenci socjologii mieli swój udział. Generalnie czas przełomu lat 90-tych, 2000 rok, to spore zmiany społeczne, nowe inicjatywy, instytucje, itd. Próbowaliśmy w tym uczestniczyć.
Dlaczego postanowił Pan studiować właśnie socjologię? Co było tym impulsem, motywacją?
Interesowało mnie oddziaływanie instytucji i mediów na społeczeństwo. Może trochę z tego powodu wybrałem indywidualny tok studiów na czwartym roku, gdzie miałem szansę wybrać więcej przedmiotów związanych z promocją, reklamą, zarządzaniem marketingowym. Może też trochę uważałem, że było tego jeszcze za mało na socjologii – nie wiem jak jest te Przypominam sobie jeszcze takie wydarzenia z czwartej klasy liceum. Mieszkałem w Lublinie, więc miałem szansę podpatrzeć co ci studenci socjologii robią. Przychodziłem na konferencje, które były organizowane w KUL. Dotyczyły one spraw społecznych, były to też spotkania z politykami, ze znanymi ludźmi itd. Zobaczyłem, że to mnie interesuje – ta praktyczna część wiedzy o społeczeństwie. Samo zainteresowanie polityką też sprawiło, że myślałem o socjologii.
Socjolog jest bardzo pomocny w analizach społecznych. Cały czas mam przeświadczenie, że warto słuchać ludzi, warto wychodzić do ludzi, nie bać się ludzi, rozumieć ich. Odważny socjolog to nie jest osoba, która ma utarte schematy, zamyka się, wszystko wie najlepiej, ale cały czas musi tę wiedzę uzupełniać, sprawdzać, czy rzeczywiście dobrze rozumie społeczeństwo, szczególnie te peryferie, marginesy, tych, którzy niekoniecznie chcą zawsze mówić o sobie. Do nich trzeba docierać. Pamiętam, że na ćwiczeniach z metod badań socjologicznych mieliśmy takie zadania – mieliśmy iść w teren i robić krótkie badania jakościowe – dlaczego ludzie działają tak, a nie inaczej, jakie są ich motywacje itp.
Czy doświadczenie wyniesione ze studiów przydaje się Panu w pracy?
Tak, szczególnie metody badań socjologicznych. Można powiedzieć, że to jest mój podstawowy warsztat pracy. Kiedy planujemy w swoich działaniach badania, to badania ilościowe, metodyka, sposób doboru próby i badania jakościowe, czyli jak dobrze układać scenariusz wywiadu, jak dobierać respondentów – to są te podstawy, które zajmując się zawodowo badaniami, trzeba znać.
Jednocześnie zawsze to, co na socjologii w KUL nam podkreślano, to współczynnik humanistyczny. Indywidualne podejście do człowieka, próba zrozumienia jego podejścia do świata, to jak interpretuje on zjawiska. Przypominają mi się zajęcia z profesor Elżbietą Hałas. Ona właśnie zwracała uwagę na ten element interpretacji przez człowieka zjawisk swojego życia. Pewne rzeczy się przypominają. Na pewno warsztat pracy jest istotny – to pewnie ogólnie patrząc dają studia. Sama metodyka pisania pracy, która musi mieć jakiś układ, trzeba mieć jakąś tezę, którą później można sprawdzać. Trafiłem na dobrych warsztatowo prowadzących zajęcia, począwszy od proseminarium.
Powiedział Pan, że obecnie pracuje Pan w Wojewódzkim Urzędzie Pracy…
Tak, zgadza się. Zacząłem pracę w zawodzie tak naprawdę w tej instytucji, w jednostce Lubelskie Obserwatorium Rynku Pracy. Ale po studiach pracowałem w KUL. To była częściowo praca w Katedrze Makrostruktur Społecznych – prowadzenie zajęć, w katedrze ś. p. profesora Stanisława Cieśli. Ostatecznie przez 3 lata pracowałem na uniwersytecie przy projektach unijnych. Zainteresowała mnie praca projektowa i do dziś lubię działać tą metodą. Właśnie nasza jednostka w urzędzie pracy w latach 2011-2015 działała w ramach projektu badawczego, diagnozującego regionalny rynek pracy.
Wnioskując po Pana wcześniejszej wypowiedzi rozumiem, że studia socjologiczne dobrze przygotowały Pana do obecnie wykonywanej pracy?
Owszem, natomiast nie jest oczywiście tak, że studia przygotowują do wszystkiego. Pracy projektowej trzeba się nauczyć, podobnie na przykład przygotowania i obsługi zamówienia, które ma wykonać jakaś firma badawcza – to jest coś, czego trzeba raczej nauczyć się już w pracy.
Czy może Pan wymienić wykładowców, którzy z jakichś powodów szczególnie zapadli Panu w pamięć? Jakieś przedmioty, wykłady?
Na pewno dr Andrzej Podraza i jego przedmiot „Integracja europejska”. To był temat dotyczący integracji europejskiej, kiedy jeszcze nie byliśmy w Unii Europejskiej. To było wprowadzenie do czegoś, co wiedzieliśmy, że funkcjonuje w sposób uporządkowany. Są jakieś cele polityki społecznej, regionalnej, gospodarczej. To było fascynujące. Potem okazało się, że mogę pracować przy projektach unijnych. Ich popularność była wtedy większa niż obecnie.
Zdecydowanie również dr Andrzej Juros. Pamiętam tytuł wykładu: „Innowacyjne metody animowania społeczeństwa obywatelskiego”. Wykład bardzo ciekawy, praktyczny, pokazujący przede wszystkim rolę trzeciego sektora, organizacji pozarządowych, które znajdują czasem problemy ludzi, które nie są jakoś dostrzegane z perspektywy głównego nurtu. Sądzę, że socjolog powinien, choćby jako wolontariusz, popracować w organizacji trzeciego sektora, żeby zobaczyć jak świat wygląda ze wszystkimi jego problemami.
Myślę też, że katolicka nauka społeczna. Było jej dużo, narzekaliśmy, że powtarzała się, najpierw na pierwszym roku, później trzecim i potem jeszcze raz, to jednak dzięki temu to pozostała w głowie. Dziś mamy sytuację, że musimy sami diagnozować fakty społeczne, gdyż włączamy jedną telewizję - słyszymy jedno, a potem włączamy drugi kanał - mamy te same wydarzenia zinterpretowane zupełnie inaczej. Jesteśmy na katolickiej uczelni, więc katolicka nauka społeczna powinna być jakimś punktem odniesienia przy ocenie zjawisk czy podejmowaniu własnych działań. Mimo, że wtedy się to traktowało jako coś koniecznego, to później doceniłem tę wiedzę.
Trudno się z Panem nie zgodzić. Proszę zignorować to co teraz robię, ale muszę sprawdzić, czy nasz wywiad aby na pewno się nagrywa. Kiedyś miałam przypadek, kiedy wywiad, który prowadziłam na potrzeby pracy licencjackiej nie zarejestrował się i od tamtej pory zwracam na to szczególną uwagę…
Rozumiem – warsztat pracy ankietera [śmiech]. Także w naszym projekcie badawczym, o którym już wspomniałem, mieliśmy kilka badań, do których zatrudnialiśmy kilkudziesięciu ankieterów. To też jest taki aspekt socjologiczny. Myślę również, że socjolog powinien być choć raz ankieterem, albo osobą, która obsługuje klienta, żeby nabrał odwagi, wiedział jak rozmawiać. Sam mam też za sobą okres pracy w biurze obsługi klienta. To jeszcze było na piątym roku studiów.
Jaki był Pana najtrudniejszy egzamin?
Najtrudniejszy egzamin to była logika z profesorem Majdańskim. Generalnie też zajęcia były trudne, czy też prowadzone w takim dosyć szybkim tempie, w sposób może nie zawsze uporządkowany i z tego powodu przedmiot wydawał się trudny. To co najważniejsze jednak zostaje z tych zajęć.
A jakaś rzecz, wydarzenie, które jest jednym z Pana najlepszych wspomnień?
To były Dni Społeczne. Zrobiliśmy pokaz reklam z lat 90-tych, taki przegląd reklam od roku 1990 do aktualnego czasu. Pamiętam tłumy, nie wszyscy mogli wejść do środka sali. Ten pokaz to był taki przegląd trendów reklamowych, seans reklam trwał 2-3 godziny. Dzisiaj wręcz uciekamy od tych reklam, chyba, że ktoś zawodowo się tym zajmuje, natomiast wtedy to było takie socjologiczne spojrzenie. Pamiętam też czasy Big Brother’a. To był ten moment kiedy program powstawał, był intensywnie promowany i między innymi trafiło to na KUL i mieliśmy szansę posłuchać realizatorów. Od strony socjologicznej to było ciekawe, bo to nic innego jak relacje społeczne wywołane sztucznie. I to były te pierwsze odcinki i wielkie zainteresowanie tym zjawiskiem.
Miło było jeśli trafiliśmy z ciekawym tematem konferencji pokazującym jakiś współczesny aspekt socjologii. Wtedy zaczynało się nazywać i analizować to co nazywamy społeczeństwem wirtualnym – wówczas o Internecie dopiero zaczynało się mówić, jeszcze nie każdy miał do niego dostęp. Z Internetu korzystaliśmy albo w siedzibie Koła Studentów Socjologii albo Samorządu Studentów i to była właściwie jedyna możliwość. Dlatego ta tematyka ściągała wtedy tłumy. To właśnie zapamiętałem pozytywnie.
Mam już do Pana ostatnie pytanie. Jak by Pan zachęcił maturzystów i inne osoby stojące przed wyborem kierunku studiów i uczelni, do rozpoczęcia studiów w naszym Instytucie Socjologii KUL?
Socjologia nie zamknie wam praktycznie żadnej drogi. Jeśli chcecie mieć ścisłą specjalizację i pewną pracę od razu w zawodzie, to wybierajcie akademię medyczną [śmiech], bo tutaj nie ma bezrobocia. To oznacza, że socjologia jest raczej dla odważnych, dla tych, którzy nie będą bali specjalizować się dopiero po jakimś czasie, będą skłonni uczestniczyć potem w wielu szkoleniach. Jeżeli okaże się, że będą chcieli pracować potem w trzecim sektorze, w organizacji pozarządowej, to szereg szkoleń później muszą przejść, choćby jakieś aspekty prawne tej działalności itd., itd.
Zauważam też, że socjolog ma ciekawe życie, po prostu. Nie czuje się jakoś skrępowany tą dziedziną, którą studiuje. Jak chce, może wybierać potem jeszcze inny kierunek jeżeli ma na to czas i ochotę, może myśleć o jakiś bardziej psychologicznych specjalizacjach, ekonomii czy jeszcze w inną stronę.
Socjolog zawsze będzie miał materiał do pracy. Właściwie wystarczy wyjść na ulicę, wystarczy się rozejrzeć, zobaczyć działanie instytucji, jak one funkcjonują i właściwie wszystko można badać.
Dla mnie to jest też istotne, że świat mediów, to jest świat socjologii. Przyglądam się mu, jednocześnie lubię wiedzieć co się dzieje w Polsce i na świecie i w tym samym czasie to jest mój warsztat pracy. To nie kłóci się z tym, co robię w pracy. Właściwie socjolog kiedy jest w pracy, a później w domu, nie odczuwa rozdźwięku. Inaczej np. chemik, jego miejscem pracy jest laboratorium - tam ma wszystkie swoje odczynniki, których używa. Potem, wraca z pracy do rzeczywistości. Natomiast w socjologii jest spójność całą dobę. Tym mogę zachęcić, jeśli ktoś nie chce nudzić się w pracy.
Trzeba, myślę, lubić ludzi, być otwartym na ludzi, chcieć słuchać.
Bardzo podoba mi się sformułowanie, że trzeba być odważnym aby zostać socjologiem. Zgodzę się również z tym, że materiału do badań jest mnóstwo. Wielu młodych socjologów może uważać, że dla nich w zasadzie wszystko jest już oczywiste w świecie społecznym, że nie ma już czego odkrywać, ale wtedy okazuje się, że się mylą. [śmiech]
Tak, jest wiele do odkrywania i przy tym ważny jest samokrytycyzm. Socjologia to też kierunek dla tych, którzy choć trochę lubią mieć wpływ na rzeczywistość. Nie tylko zbadać jak było, to robią historycy. Natomiast socjologia moim zdaniem to kierunek dla tych, którzy lubią mieć wpływ na to co się dzieje, wykonując zawód, pracując dla społeczeństwa. Myślę, że socjolog może często mówić, że jego praca jest w środku społeczeństwa, a więc pożyteczna dla ludzi. Badamy aktualne wydarzenia, procesy, niektóre można przewidywać – różne zachowania czy trendy. To bardzo fascynujące. Ja na przykład aktualnie w pracy diagnozuję, z pomocą kwestionariusza internetowego pracujacy.webankieta.pl, sytuację osób zatrudnionych w województwie lubelskim.
Rozmawiała Aneta Kosno
Ostatnia aktualizacja: 31.01.2018, godz. 13:46 - Tomasz Peciakowski