Ośrodek Badań nad Myślą Jana Pawła II „Instytut Jana Pawła II KUL” serdecznie zaprasza na spotkanie „Filozof w typie sokratejskim – Stanisław Majdański (1935-2023)”. Podczas spotkania zaprezentowany zostanie najnowszy numer czasopisma „Ethos. Kwartalnik Instytutu Jana Pawła II KUL” pt. „Rozum i wiara”, dedykowany dr. Stanisławowi Majdańskiemu.
Wydarzenie odbędzie się 28 lutego 2025 r. (piątek) o godz. 12.00 w sali C-220 KUL.
Dr Stanisław Majdański to wieloletni współpracownik i przyjaciel Instytutu Jana Pawła II KUL oraz czasopisma „Ethos. Kwartalnik Instytutu Jana Pawła II KUL”, a także niezwykle zasłużony pracownik Wydziału Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Pozostał we wdzięcznych wspomnieniach, którym wyrazem jest załączona poniżej homilia ks. prof. Stanisława Janeczka.
Droga Małżonko śp. Doktora Stanisława Majdańskiego, Droga Rodzino Zmarłego, Przyjaciele, Siostry i Bracia!
Przyszliśmy pożegnać naszego brata w Chrystusie. Dla wielu z nas jest on bliski także więzami rodzinnymi, więzami przyjaźni, współpracy zawodowej. Wszystkim chcemy okazać nasze serdeczne współczucie; odszedł bowiem z dostępnego nam namacalnie kręgu osób żyjących człowiek prawdziwie mądry i dobry. Śp. Doktorowi Stanisławowi Majdańskiemu naszą życzliwą obecnością chcemy zaś wyrazić szacunek i wdzięczność; korzystaliśmy bowiem przez długie lata z Jego mądrości i dobroci; wielu z nas pomagał w różny sposób, był bowiem niestandardowo hojny jak na nasze zegoizowane czasy. Chcemy to wyrazić w modlitwie do dobrego Boga, naszego Stwórcy, dawcy życia i łaski, którą otaczał hojnie śp. Stanisława; wspierał w zwykłym zabieganiu i trudnych momentach, a tych w jego życiu nie brakowało.
Mimo to śp. Dr. Stanisław Majdański zadziwiał nas dziwnie stałym spokojem, pogodą ducha, a nawet swoistą niekonwencjonalnością; jakby życia na luzie. A przeszedł trudną, wyjątkowo wymagającą siły i roztropności drogę życia; przez cały czas zachowywał się godnie, mimo że wówczas tylu dzisiejszych medialnie promowanych autorytetów nie potrafiło zachować się suwerennie. Dziękujemy także za cichą, nienachalną prawość, bez łapczywej bieganiny za karierą; dziękujemy także za spokojną i nienachalną religijność, za stałość w wierze i bezwarunkową wierność Kościołowi; za unikanie udziału w medialnej bieżączce, która wszystko wie, zwłaszcza kogo i jak ocenić.
Śp. Stanisław Majdański, przeszedł długą, trudną, wymagająca drogę życia. Urodził się 8 maja 1935 r. we Włocławku, jako syn Reginy (z d. Nita) oraz Walentego, nauczyciela, katolickiego pisarza i intelektualisty, zawsze w ścisłej współpracy z Kościołem instytucjonalnym, charyzmatycznie broniącego prawa do życia i niezastępowalnej wartości rodziny; nawet przywódcy konspiracyjnej w PRL Ligi Narodowo-Demokratycznej. Przekazana przez ojca i stryja abpa Kazimierza Majdańskiego moralna wrażliwość na godność ludzkiej osoby, której fundamentem nie może być nikt inny, jak tylko osobowy Bóg, wyznaczyła koherentną i trwałą opcję intelektualną, duchową, moralną śp. Stanisława Majdańskiego; z czasem, profesjonalnego intelektualisty i urodzonego akademika, z pasją niekonwencjonalnego uczonego i dydaktyka, wychowawcy, który chciał i potrafił towarzyszyć młodym, poszukującym niebanalnych teoretycznych rozwiązań i równie niebanalnego stylu życia.
Długa, trudna, wymagająca droga życia to najpierw zsyłka w 1940 r. w głąb Rosji Sowieckiej, z której wraca po 5 latach, ale już bez siostry i dziadków, a także Mamy, która wróci dopiero w roku 1955. Nie zapomnę jego opowieści o bieganinie szczurów nad śpiącymi zesłańcami; ale przecież nawet o tym tak dramatycznie trudnym dzieciństwie mówił z dziwnym spokojem, bez agresji do ciemiężcy. Musi szybko nadrabiać edukację, by po maturze w roku 1952 podjąć studia na KUL, z którym zwiąże się na całe życie. Był to wybór ideowy, nieprzypadkowy, wymagający, prawdziwe wyzwanie, bo przecież to właśnie w roku 1952 komunistyczne władze usunęły z WF kilku profesorów, dążąc – na szczęście bez sukcesu – do podporządkowania uczelni autorytarnej ideologii, a przynajmniej ograniczenia jej oddziaływania przez zamykanie kolejnych kierunków. Dzisiaj się o tym tak często zapomina, że przyjście na KUL, także wiele lat później, nawet w stanie wojennym, a chyba i dzisiaj jest intelektualnym i moralnym wyzwaniem, swoistym aktem nieposłuszeństwa wobec zmieniającej się political correctness, niejednokrotnie rezygnacją z awansu akademickiego, publikacji; tak było, chyba i jest, a wszystko wskazuje, że i tak będzie.
Zatrudniony bezpośrednio po studiach w 1957 r. w Katedrze Metodologii Nauk, będzie jej organizacyjnie i intelektualnie wierny; wierny także ludziom, którzy tworzyli i tworzą to środowisko, począwszy od ks. prof. Stanisława Kamińskiego, do którego dokonań ustawicznie wracał, rozwijał je i bezinteresownie popularyzował. Aż do przejścia na emeryturę w 2010, a nawet dłużej, stymulował drogę intelektualną WF, tak w aspekcie metodologicznym, jak i ideowym; był wierny duchowemu wezwaniu swego uniwersytetu, by służyć Bogu i Ojczyźnie i czynić prawdę w miłości. Stale też reflektował czym jest i czym powinien być dzisiaj autentyczny i katolicki uniwersytet; tak długo jedyny, choćby i biedny uniwersytet wolny (od Berlina do Seulu). To dlatego był tak aktywny w TN KUL i w Instytucie Jana Pawła II, od jego pierwocin. Dziękujemy śp. Stanisławowi Majdańskiemu, zawsze skromnemu doktorowi, który był prawdziwym mistrzem, nie robiąc ogólnopolskiej kariery; i to bez żalu, zgorzknienia, mentalności intelektualnego getta i niechęci do inaczej myślących. To wszystko, wyliczając jak w litanii, łatwo się mówi, robi się dużo trudniej. Tym bardziej dziękujemy.
Może ten duchowy spokój, pogoda ducha, wrażliwość, zwłaszcza na skromnych ludzi, trudna umiejętność pozostawania na małym, przypomina słowa i życie św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, biskupa Warszawy, który wzywał do ostrożności przed rozpoczęciem powstania styczniowego; przecież jednak w imię autentycznej troski o naród; potem z podobnych motywów chronił powstańców, także towarzysząc im przez 20-letnie zesłanie do Jarosławia nad górną Wołgą. Pisał:
„Tylko u stóp krzyża albo u pokornego żłóbka naszego Zbawiciela zaczerpnąć możemy siły do wiernego wypełnienia woli Bożej, na stanowisku, na jakim podobało się Opatrzności nas umieścić. […]. Nie pragnijcie, by to lub owo koniecznie się udało, ani też martwcie się zbytecznie jakim bądź niepowodzeniem. Pamiętajcie, że Opatrzność rządzi, a nas używa tylko za narzędzie. Nie z tego przeto rachunek zdamy, jak się nam powiodło, ale z tego, jak szczerze i sumiennie pracowaliśmy, bo to tylko jest w naszej mocy”.
Duchowa zwartość, stałość, ale bez kostyczności, harmonizuje także drogę filozoficzną śp. Stanisława Majdańskiego; filozofa prawdziwie sokratejskiego, dla którego najbardziej fundamentalne jest stawianie pytań, umiejętne formułowanie problemów; bodaj najbardziej cenił bowiem sobie refleksję metafilozoficzną, a nawet widział w niej – jeśli dobrze rozumiem ten zamysł – najbliższy mu sposób filozofowania; czyż bowiem nie jest tak, jak pisał dhc KUL Robert Spaemann, że filozofia – inaczej niż nauki szczegółowe – ze swej istoty ma naturę kontrowersyjną: odpowiedź na jedno pytanie rodzi pytania kolejne, wcale jednak przez te kontrowersje – nie bezowocne. Potrafił jednak docenić odwagę formułowania całościowych wizji, nawet tak maksymalistycznie pojętych jak filozofia klasyczna, w której – jak pisał z ks. prof. Andrzejem Bronkiem – widział „poznanie dogłębnie istotnościowe, konieczne i najbardziej ogólne”; poznanie to, unikając instrumentalizacji, jako bezinteresowne poszukiwanie prawdy, „kładzie filozoficzne podstawy pod wszystkie dziedziny kultury: naukę, sztukę, częściowo nawet religię”.
W istocie, jak pisał bliski śp. Stanisławowi Majdańskiemu inny uczeń ks. Kamińskiego, prof. Leon Koj, aksjologicznie zaangażowany semiotyk:
„Jeśli filozofia akademicka ma przetrwać i ewentualnie się rozwijać to musi spełniać dwa warunki: musi nawiązywać do filozofii wyrastającej z problemów życia i musi – jako dziedzina akademicka – spełniać wymagania metodologiczne stawiane autentycznym naukom”; musi więc być „nauką pomocniczą dla rozważań filozoficznych życia”. Doprawdy, filozofia, która nie szuka spełnienia w mądrości jest jałowa.
Tłumaczy to zainteresowanie śp. Stanisława Majdańskiego problematyką etyczną czy nawet teologiczną. Nieprzypadkowo tak bliskie mu było religijnie i filozoficzne zaangażowanie logików krakowskich, zwłaszcza o. Józefa Marii Bocheńskiego czy Jana Franciszka Drewnowskiego.
I wreszcie, jak na początku wróćmy do pięknego, niebanalnego, konsekwentnego człowieczeństwa śp. Stanisława. Tyle się dzisiaj mówi o kryzysie Kościoła, często zapewne z autentyczną troską, szukając przyczyn i dróg naprawy Kościoła, który jednak przecież, już od swych pierwocin, od pierwszego soboru jerozolimskiego jest w permanentnym kryzysie, stale więc potrzebuje aggiornamento; za porywającą wizją podążającego w jedności za swym Panem ludu wybranego wlecze się jednak stale niebezpieczeństwo rozmaitych herezji, a nawet i schizmy, choćby i ich źródłem była autentyczna troska o winnicę Pana. Boję się jednak, że medialnemu spektaklowi diagnoz co do przyczyn kryzysu Kościoła nie towarzyszy równie żywa obawa o nasilającą się bylejakość naszego codziennego, chrześcijańskiego przecież życia. Bylejakość ta, jakby coraz trudniejszych wymogów życiowych, ale mimo to, czy – gdybyśmy chcieli uczciwie popatrzyć, naturalnie przede wszystkim na siebie, przecież patrzymy w lustro – czyż wówczas nie zobaczymy, że zbyt łatwo godzimy się małodusznie na naszą codzienną, pospolitą niekonsekwencję życiową, na bezmyślne gubienie tego co podstawowe, na tchórzliwe milczenie wobec rozmaitych społecznych grzechów.
A mimo to, nie tracę nadziei, że tak być nie musi, a nawet nie zawsze tak jest. Gdy Małżonka św. Stanisława zadzwoniła do mnie z prośbą, o dzisiejsze słowo, powiedziałem Jej, że śp. Dr Stanisław Majdański miał wyjątkowe szczęście, że miał taką Żonę, jak wiemy wszyscy: empatyczną, troskliwą, mądrą, zaradną, prawdziwy skarb; i jaką usłyszałem odpowiedź? – nie przeoczmy – po blisko 60 latach małżeństwa: „ja jestem jeszcze bardziej szczęśliwa, że miałam Jego”.
Kochani, przyjaciele, siostry i bracia. Dziękujmy Bogu za śp. Dr. Stanisława Majdańskiego, za jego prawdziwie niebanalną obecność pośród nas; prośmy też, by Ten, który jest sprawiedliwy, ale nade wszystko jest przecież bezgranicznie miłosierny, wybaczył Zmarłemu i nam wszelkie słabości. Prośmy jednak i o to, by nie zabrakło nam odwagi i wytrwałości, byśmy chcieli i potrafili: stale, z uporem, choćby nieporadnie przezwyciężać naszą wstydliwą codzienną bylejakość. Co daj Boże, Amen.
Ostatnia aktualizacja: 25.02.2025, godz. 11:24 - Natalia Gondek