Zmartwychwstały Jezus dołączył do dwóch uczniów, którzy podążali z Jerozolimy do Emaus. Możemy zaryzykować porównanie i powiedzieć, że również nasz ukochany Papież, który „przybył z daleka”, przez ponad dwadzieścia sześć lat towarzyszył nam, chrześcijanom Rzymu.
Dzisiaj, kiedy odczuwamy poruszenie i ból z powodu śmierci Papieża, ale jesteśmy też pełni ufności, jaką daje nam pewność Jego nowej, tajemniczej i pełnej światła obecności, możemy zapytać: Jak to się stało, że Jan Paweł II tak głęboko wniknął w serca nie tylko rzymian, ale wszystkich Włochów, a także tak wielu ludzi na całym świecie? Odpowiedź jest prosta i pełna znaczenia: Dla wszystkich był - i nadal jest - bratem i ojcem, ponieważ był człowiekiem Bożym: przez cały czas żył w obecności Boga, pozostawał w głębokiej z Nim więzi i całkowicie zaufał Jego nieskończonemu miłosierdziu.
Z tego też powodu nasz Ojciec Święty był przede wszystkim człowiekiem modlitwy i jej poświęcał większość swojego czasu i energii. Do końca utożsamiał się z misją, którą powierzył Mu Jezus Chrystus, i z Jego kapłaństwem, tak że mógł powiedzieć: Msza Święta stanowi centrum mojego życia i każdego mojego dnia. Całkowicie oddał się Maryi: o głębi tego oddania niech świadczy to, że po przebudzeniu się ze znieczulenia po zabiegu tracheotomii natychmiast napisał: „Na zawsze jestem totus Tuus”.
Ta niezwykła bliskość z Bogiem nie oddalała Go jednak od nas, „zwykłych grzeszników”, nie otoczyła Go aureolą niedostępności. Przeciwnie, Jan Paweł II był autentycznym człowiekiem, człowiekiem, który potrafił cieszyć się smakiem życia: pięknem sztuki, poezji, przyrody, wysiłkiem fizycznym związanym z uprawianiem sportu, przyjaźnią, głębią refleksji filozoficznej i teologicznej; był człowiekiem, który potrafił podejmować odważne decyzje. Dlatego dawał nam poczucie bliskości Pana, dzięki Niemu rozumieliśmy, że Bóg nie mieszka w miejscach, które są dla nas niedostępne, lecz jest Panem życia i pragnie być obecny w centrum życia każdego z nas.
Już w swojej pierwszej encyklice Redemptor hominis Jan Paweł II napisał, że „człowiek jest [...] pierwszą i podstawową drogą Kościoła” (nr 14), dodając, że „nie chodzi o człowieka abstrakcyjnego, ale rzeczywistego, [...] konkretnego, historycznego” (nr 13), człowieka w pełnej prawdzie jego egzystencji osobowej i społecznej.
Nam, rzymianom, Jan Paweł II w sposób szczególny pokazał, co dla Niego - biskupa i pasterza - oznaczało stwierdzenie, że człowiek jest pierwszą drogą Kościoła. Trzeba to w tej chwili przypomnieć. Czyż można tu nie wspomnieć o Jego duszpasterskich wizytach w trzystu jeden parafiach Rzymu? Zapadły mi głęboko w pamięć Jego pełne troski słowa: „Kiedy udamy się na wizytację parafii?”. Kiedy nie mógł już osobiście się do nich udawać, szesnaście wspólnot parafialnych przyjął w Watykanie. Jeszcze w styczniu planował przyjęcie ostatnich szesnastu z trzystu trzydziestu trzech parafii Rzymu - pragnienie to zabrał ze sobą, wchodząc do radości Pana.
Oprócz wizyt w parafiach były też wizyty w szpitalach. Dopóki mógł, każdego roku udawał się do szpitali osobiście, a później nadal spotykał się z chorymi, którzy przybywali do Bazyliki św. Piotra z okazji celebrowanego 11 lutego Dnia Chorego.
* Homilia wygłoszona podczas Mszy Świętej w intencji zmarłego Papieża Jana Pawła II (Watykan, Bazylika św. Piotra, 10 IV 2005).
Strona 1 z 3 :: Idź do strony: [1] 2 3