Aktualności / Wydarzenia

Wola ludu a populizm

Kto w demokracji chce przejąć władzę musi przekonać lud by zagłosował na niego, na jego partię bądź wyborczą koalicję. Jeśli jednak próbuje odwołać się do woli ludu, może zostać oskarżony o populizm – twierdzi prof. Henryk Duda, językoznawca z Katedry Języka Polskiego KUL.

Populizm jest zjawiskiem społecznym i jak każde zjawisko społeczne zostawia swój ślad w języku. Dlatego zajmują się nim także językoznawcy. Jak podkreśla prof. Duda, przejawia się na różnych poziomach ak­tywności językowej uczestników debaty publicznej. Od wyboru strategii komunikacyjnej i retorycz­nej organizacji tekstu po wybór gatunku wypowiedzi i odmiany językowej stosowanej w komunikacji publicznej, wybór słownictwa a nawet wybór sposobu artykulacji dźwięków.

- Populizm w języku przejawia się także w tym, co nieświadome, nieplanowane, nie wyuczo­ne, a wynika z logiki procesów rządzących demokracją. Bowiem, aby przekonać lud, dobrze jest zmniejszyć dystans między nadawcą, partią walczącą o głosy a odbiorcą (ludem) – zauważa prof. Henryk Duda. Służy temu m.in. posługiwanie się elementami języka potocznego, gwar środowiskowych czy języka subkultur. - Jest to tym łatwiejsze, że demokra­tyzacja odbywa się także na poziomie kadrowym – wysokie stanowiska mogą objąć osoby spoza klasy politycznej, jak np. Lech Wałęsa (elektryk z zasadniczym wykształceniem). Tacy „naturszczy­cy” mogą język komunikacji politycznej odnowić i ożywić. W 1981 r. to Lech Wałęsa stał się ,,sym­bolem swobody i naturalności językowej” (Miodek)! - dodaje.

Stąd w debacie publicznej przyzwolenie na elementy najmocniej emocjonalnie nacechowa­ne, tj. wyrazy wulgarne. Z jednej strony przy ich pomocy łatwo rozpalić społeczne emocje, z dru­giej symbolicznie podać rękę „ludowi”, zbratać się z nim. W Polsce chociaż użycie wulgaryzmów reguluje kultura i prawo to klasa polityczna ma ambiwalentny stosunek do nich. - Z jednej strony oficjalnie wszyscy jesteśmy przeciw wulgaryzacji polszczyzny i oburzamy się na każdy indywidualny przypadek ich użycia. Z drugiej natomiast wykorzystujemy emocje społeczne i słownictwo wulgarne w walce politycznej – wskazuje.

Wręcz wzorcowym przykładem jest jednoznacznie wulgarny, antypisowski slogan j...ać PIS, częsty też w postaci ocenzurowanej ** ** lub jako parafraza osiem gwiazdek. Ten slogan narodził się i zyskał znaczną popularność w trakcie kampanii prezydenckiej w 2020 r. - Jestem przekonany, ten przejaw „mowy nienawiści”, choć eufemistycznej w postaci ** **, narusza w sposób oczywisty zasady współżycia społecznego. Jednak i w tym przypadku znaleźli się obrońcy tego szalonego i społecznie szkodliwego działania – dodaje.

Jak zauważa ekspert KUL, wulgaryzacja dyskursu publicznego może mieć oczywiście także inne źródła, a przejawów po­pulizmu w języku nie należy upatrywać wyłącznie w nadużywaniu wyrazów wulgarnych. - Demokra­cję i populizm łączy lud. Łacińska sentencja mówi vox populi, vox Dei (głos ludu to głos Boga). Gdy obserwuję język współczesnego dyskursu publicznego to zastanawiam się, czy starożytni Rzy­mianie się nie mylili – mówi prof. Henryk Duda.

Cały artykuł w Przeglądzie Uniwersyteckim.